niedziela, 16 grudnia 2012

Po promocji 80 milionów

Rozmowa Waldka Chudziaka z bohaterami tamtych czasów:
S.Huskowskim, J.Piniorem, T.Surowcem
Dzisiaj w byłym kinie "Warszawa" odbył się ostatni chyba już akt promocji "80 milionów" jako polskiego kandydata do Oscara. Nie zamierzam się wyzłośliwiać ani na temat oprawy, ani prowadzenia. Nie były najlepsze, to niestety fakt. Cała impreza miała jednak swój klimat i wielki sens.  Byli zatem i bohaterowie "kradzieży" - Staszek Huskowski, Józef Pinior i Tomasz Surowiec, byli producenci i twórcy filmu z Waldemarem Krzystkiem na czele, był bar rodem z lat 80-tych z bufetowym wydającym bigos z kiepem w ustach i kilku żołnierzy w mundurach z epoki i pałkami milicyjnymi za pasem, a wszystko w dawnym kinie "Warszawa".... reliktem minionej epoki zamienionym dzięki unijnym dotacjom we współczesne kino na poziomie.. ale nie multipleks.
Niezależnie od potknięć sens promocji pozostaje i tak wielki. Dzięki niej film nadal żyje, wyrwał się trochę z cyklu komercyjnego trwania produktu, wędruje po świecie, pokazywany jest w wielu miejscach w Polsce i zagranicą. Żyje, a zatem żyje ciągle i historia, którą opowiada.
Mówi się, że dobre filmy powstają wtedy, kiedy autor ma do dyspozycji ciekawych bohaterów, osadzonych w ciekawych czasach i robiących ciekawe rzeczy. Tu zagrało wszystko. Scenarzysta, a później i reżyser dostali ciekawe postaci. Każda inna, każda bogata na swój sposób, a do tego jeszcze wzbogacona historiami ludzi, którzy w filmie się nie pojawili. Dostali twórcy też "ciekawe" czasy. Stan wojenny. Kryzys państwa. Bunt młodych przeciw bezdusznemu systemowi. W końcu była i ciekawa akcja...bo wywiezienie 80 milionów z banku, który nie powinien ich wydać i ukrycie ich w pałacu arcybiskupa to ciekawy motyw. Reżyser dostał zatem wszystko, czego trzeba. I mam wrażenie, że zrobił z tego naprawdę dobry film, ale o samym filmie napisano już dużo. Nie będę niczego powtarzał.
Natomiast przy okazji promocji dotarło do mnie po raz kolejny, jak ważne jest, żeby takie filmy w ogóle powstawały. Filmy, które bez niepotrzebnego patosu i wbijania widza w schematy pokazują, że młodzi ludzie potrafią jeszcze o coś walczyć, że stać ich na to, żeby wznosić się na wyżyny swoich możliwości dla ważnych spraw. To taki film, który udowadnia, że niby normalni, zwyczajni dwudziestoletni potrafią żyć wartościami, które dzisiaj przypisujemy herosom albo osobom niezrównoważonym. Oscara za 80 milionów Krzystek chyba nie dostanie... ale udało mu się zrobić film, który może być odbierany także przez ludzi, którzy żyją innym kodem kulturowym, film, który mimo umieszczenia w tak bardzo polskich, lokalnych realiach jest po prostu świetnym thrillerem, opowieścią o buncie, wartościach i przyjaźni młodych ludzi, którzy potrafili być w czasach, kiedy wszyscy marzyli o tym, żeby mieć... to może jednak nie tak odległe od realiów dzisiejszych dwudziestoparoletnich..?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz