Pozwólcie facetom
płakać...
Oglądałem ostatnio reklamy. Przy jednej z nic poczułem, że mam
problem ze wzrokiem.. czyżbym się wzruszył? Pomyślałem - Jezu, co za wstyd. No
bo jak to? Ja facet, prawie 90kg żywej wagi, jak mawiają przyjaciele z Ukrainy
typ elitarnego kozaka zaporoskiego i co? Ryczę? Na reklamie??? No wstyd…
Chwilę później przypomniało mi się przedstawienie z liceum.
Zrealizowaliśmy je na podstawie polskich piosenek z lat 80-tych. Bardzo różnych
zresztą i sięgających do bardzo odmiennych stylów muzycznych. Ważny był tekst,
który wypełniał treść przesłania.
Moja kwestia przypadła na wiązankę, w której było o rolach
społecznych faceta i kobiety… i znalazł się tam również kawałek zespołu Gang
Marcela..dzisiaj już mało kto pamięta.. ale było tam o tym, że "prawdziwy
mężczyzna nigdy nie płacze, prawdziwy mężczyzna, nie wie co łzy"..
Minęło 20 lat, a świat się chyba nie zmienił w tym aspekcie.
„Prawdziwi faceci” nadal przecież nie płaczą. Od „prawdziwego faceta” nadal oczekuje
się tego samego – i to nieważne, że stoi to w sprzeczności z wieloma innymi
oczekiwaniami , bo przecież się nieustannie cywilizujemy i rozwijamy społecznie
– facet nadal ma być niewzruszony, pozbawiony wszelkich słabości i emocji, rozsądny,
zaradny, wiecznie zabiegany i zawsze silny. Ma umieć łokciami przepychać się
przez świat, zdobywać wszystkie wyznaczone cele, umieć walić pięścią w stół, nigdy
nie okazywać słabości, nie litować się w szczególności nad sobą i nie tolerować
jakiejkolwiek porażki u siebie.
I tacy starają się być. Nie ryczą. Zaklinają rzeczywistość,
wyziębiają się emocjonalnie, żyją w stresie i umierają młodo na atak serca. Troglodyci dzisiejszych czasów nie
rozmawiają nawet, bo nie mają z kim. Dla kobiet są w końcu tymi twardzielami, silnymi
samcami, którzy nie potrzebują wsparcia, mają je przecież nieść. Nie rozmawiają
też z innymi facetami, bo każdy zaprojektowany jest wg tej samej zasady. Nie
tylko sam nie może się przed innymi otworzyć, ale dziwnie czułby się także w
sytuacji, kiedy któryś chciałby się otworzyć przed nim. Nie nauczony rozmawiać
nie rozmawia. Uśmiech, żart, ściśnięte
kąciki ust. Wszystko. Biegnie dalej.
Podobno faceci rządzą światem. A ja mam wrażenie, że już za
niedługo będą wymierającym gatunkiem. Dzisiaj to facet jest ofiarą… ofiarą
oczekiwań będących pomieszaniem wymagań różnych czasów i epok. Oczekiwań
rodziców, matek, ojców, żon w spodniach i kochanek w zwiewnych sukienkach, roszczeniowych
dzieci, nieugiętych szefów, dobrych przyjaciół, kolegów... Oczekiwań
generowanych przez otoczenie i wszechobecne media, oczekiwań , które się tak
bardzo wzajemnie wykluczają, że nie sposób się w tym sensownie odnaleźć.
I nie odnajdują się. Upośledzeni rodzinnymi schematami,
wzorcami zachowań naszych ojców, dziadków, pradziadków, wujków i innych samców
z przeszłości nie nadążają. Z czasem rodzi się z tego frustracja, poczucie
niemożności i brak perspektyw na spełnienie. W efekcie stają się facetami,
którymi nigdy nie chcieli być. Coraz częściej zauważają w sobie swoich ojców i
to do tego z czasów i sytuacji, od których tak bardzo chcieli sami uciec. „My
tacy nie będziemy”…
Pochyliłem się nad jedną łzą na policzku, a wyszedł
prawie manifest. Ale coś w tym jest. Facet to jednak człowiek.. istota zdolna
do emocji… a nawet uczuć. Jeśli się o tym na siłę stara zapominać, musi dojść
do wynaturzeń. Nośmy zatem te swoje tępe noże za naszymi przepaskami biodrowymi,
bądźmy gotowi ich użyć w sytuacji zagrożenia, walmy pięścią w stół, jak jest
taka potrzeba…. ale nie bójmy się wyrażać własnych emocji. Niech natarczywe „nie
płacz, nie bądź babą” zamilknie. Pozwólcie facetom płakać! Pozwólmy sami sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz