poniedziałek, 17 grudnia 2012

Prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze


Pozwólcie facetom płakać...

Oglądałem ostatnio  reklamy. Przy jednej z nic poczułem, że mam problem ze wzrokiem.. czyżbym się wzruszył? Pomyślałem - Jezu, co za wstyd. No bo jak to? Ja facet, prawie 90kg żywej wagi, jak mawiają przyjaciele z Ukrainy typ elitarnego kozaka zaporoskiego i co? Ryczę? Na reklamie??? No wstyd…

Chwilę później przypomniało mi się przedstawienie z liceum. Zrealizowaliśmy je na podstawie polskich piosenek z lat 80-tych. Bardzo różnych zresztą i sięgających do bardzo odmiennych stylów muzycznych. Ważny był tekst, który wypełniał treść przesłania.

Moja kwestia przypadła na wiązankę, w której było o rolach społecznych faceta i kobiety… i znalazł się tam również kawałek zespołu Gang Marcela..dzisiaj już mało kto pamięta.. ale było tam o tym, że "prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze, prawdziwy mężczyzna, nie wie co łzy"..


Minęło 20 lat, a świat się chyba nie zmienił w tym aspekcie. „Prawdziwi faceci” nadal przecież nie płaczą. Od „prawdziwego faceta” nadal oczekuje się tego samego – i to nieważne, że stoi to w sprzeczności z wieloma innymi oczekiwaniami , bo przecież się nieustannie cywilizujemy i rozwijamy społecznie – facet nadal ma być niewzruszony, pozbawiony wszelkich słabości i emocji, rozsądny, zaradny, wiecznie zabiegany i zawsze silny. Ma umieć łokciami przepychać się przez świat, zdobywać wszystkie wyznaczone cele, umieć walić pięścią w stół, nigdy nie okazywać słabości, nie litować się w szczególności nad sobą i nie tolerować jakiejkolwiek porażki u siebie.

I tacy starają się być. Nie ryczą. Zaklinają rzeczywistość, wyziębiają się emocjonalnie, żyją w stresie i umierają młodo na atak serca. Troglodyci dzisiejszych czasów nie rozmawiają nawet, bo nie mają z kim. Dla kobiet są w końcu tymi twardzielami, silnymi samcami, którzy nie potrzebują wsparcia, mają je przecież nieść. Nie rozmawiają też z innymi facetami, bo każdy zaprojektowany jest wg tej samej zasady. Nie tylko sam nie może się przed innymi otworzyć, ale dziwnie czułby się także w sytuacji, kiedy któryś chciałby się otworzyć przed nim. Nie nauczony rozmawiać nie rozmawia. Uśmiech, żart,  ściśnięte kąciki ust. Wszystko. Biegnie dalej.

Podobno faceci rządzą światem. A ja mam wrażenie, że już za niedługo będą wymierającym gatunkiem. Dzisiaj to facet jest ofiarą… ofiarą oczekiwań będących pomieszaniem wymagań różnych czasów i epok. Oczekiwań rodziców, matek, ojców, żon w spodniach i kochanek w zwiewnych sukienkach, roszczeniowych dzieci, nieugiętych szefów, dobrych przyjaciół, kolegów... Oczekiwań generowanych przez otoczenie i wszechobecne media, oczekiwań , które się tak bardzo wzajemnie wykluczają, że nie sposób się w tym sensownie odnaleźć.

I nie odnajdują się. Upośledzeni rodzinnymi schematami, wzorcami zachowań naszych ojców, dziadków, pradziadków, wujków i innych samców z przeszłości nie nadążają. Z czasem rodzi się z tego frustracja, poczucie niemożności i brak perspektyw na spełnienie. W efekcie stają się facetami, którymi nigdy nie chcieli być. Coraz częściej zauważają w sobie swoich ojców i to do tego z czasów i sytuacji, od których tak bardzo chcieli sami uciec. „My tacy nie będziemy”…
Pochyliłem się nad jedną łzą na policzku, a wyszedł prawie manifest. Ale coś w tym jest. Facet to jednak człowiek.. istota zdolna do emocji… a nawet uczuć. Jeśli się o tym na siłę stara zapominać, musi dojść do wynaturzeń. Nośmy zatem te swoje tępe noże za naszymi przepaskami biodrowymi, bądźmy gotowi ich użyć w sytuacji zagrożenia, walmy pięścią w stół, jak jest taka potrzeba…. ale nie bójmy się wyrażać własnych emocji. Niech natarczywe „nie płacz, nie bądź babą” zamilknie. Pozwólcie facetom płakać! Pozwólmy sami sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz