poniedziałek, 24 grudnia 2012

Świątecznie...?

Po jakimś totalnym pędzie w amoku, biegu za wszystkim, nerwowym parkowaniu, pospiesznym poszukiwaniu i pakowaniu prezentów, prześciganiu do kasy stanąłem gdzieś w Empiku w kolejce na tyle długiej, że i percepcja się trochę wyostrzyła i opcja myślenia powoli zaczęła wracać...
Kolejka rzeczywiście niezwyczajnie długa, pewnie w dziesiątki klientów liczona, więc był czas, żeby i muzyczne tło do mnie dotarło.

Najpierw w uszach rozdzwoniły się dzwonki i dzwoneczki jakiejś kolejnej wersji "Jingle bells"...później jakiś facet przekonywał mnie, że te dni to "...the Most Wonderful Time of the Year".. 
 
i już chciałem rzucić wszystko i uciec, kiedy z głośników popłynął głos Nat King Cole'a.. śpiewającego tak pięknie, prosto i z wielką klasą o zakochaniu i dawaniu siebie, o miłości w tym niespokojnym świecie.

Jakoś mnie zatrzymało w tym rozdrażnieniu. Święta idą. Czas miłości w końcu... może niekoniecznie zakochiwania, ale miłości jednak. Chyba ostatnia chwila na refleksję. Czy ktoś jeszcze pamięta, o co w tym wszystkim dzisiaj chodzi? Za chwilę będzie już po świętach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz